fot. Gabriella Fabbri/sxc.hu

Family Coaching

Co Marsjanie widzą w noktowizorze

Czego potrzebujesz? – to pytanie często pojawia się na sesjach, kiedy wreszcie mamy tylko dla siebie tę godzinę, wykrojoną z zabieganego codziennego życia.

Odpowiedzi są często bardzo podobne, tak jak podobni jesteśmy wszyscy jako ludzie. Nawet jeśli mamy za sobą najróżniejsze dziecięce historie, najbardziej różniących się rodziców, różne osobiste zasoby – najczęściej potrzebujemy bezpieczeństwa, akceptacji, miłości.

OK. – mówię, kiedy ta odpowiedz już padnie. A jak myślisz – czy masz jakiś wpływ na to, czy dostaniesz to, czego potrzebujesz? – drążę dalej.

Ja? – słyszę często zdziwione – Ja nie…

I ta odpowiedź wydaje się z jednej strony oczywista, bo przecież zwykle to, czego potrzebujemy, chcemy dostać od Partnerki czy Partnera. Czasem wydaje się nam, że w sumie to po to właśnie On czy Ona jest w naszym życiu, żeby dać nam to wszystko, co nam do szczęścia potrzebne.

Kiedy indziej napiszę skąd nam, osobom do pewnego momentu dzielnie załatwiającym w życiu swoje sprawy i dbającym o własną życiową ścieżkę, bierze się nagle takie oczekiwanie, żeby to ktoś Drugi wziął na siebie sprawy dla nas najważniejsze. Na teraz wystarczy mi konstatacja, że tak bardzo często jest.

I nawet jeśli ta Druga Bliska Osoba „oficjalnie” nie wie o naszych oczekiwaniach, (bo są tajne przez poufne i głęboko skrywane) to jakimś siódmym czy ósmym zmysłem, którego na razie nie umiemy rozpoznać i porządnie nazwać - czuje ich wagę.

Gorzej.

Ty także czujesz przecież swoim siódmym czy ósmym zmysłem wagę oczekiwań tej Drugiej Osoby wobec ciebie.

I gdyby zobaczył Was w takiej sytuacji jakiś Marsjanin, który ma specjalny noktowizjer do wyraźnego dostrzegania ukrytych pragnień, zobaczyłby pewnie jak zupełnie niechcący próbujecie wkładać sobie na plecy mniejsze czy większe „pakunki”, złoszcząc się na siebie nawzajem, że ten Drugi nie chce robić za tragarza, a przecież mógłby, a nawet może i powinien…

Jeśli – podobnie jak ja – umiesz wyobrazić sobie tę scenę, zrozumiesz dlaczego już Cię nawet nie pytam w jaki sposób nie służy to Waszej relacji, bo przecież wiesz, prawda?

Możesz teraz spytać: dlaczego często robimy coś, co nam nie służy?

Odpowiedź jest prosta: ponieważ przyzwyczailiśmy się tak robić. A zanim się przyzwyczailiśmy, musieliśmy się tego nauczyć. Zwykle dawno, dawno temu, kiedy byliśmy mali… Warto do tego wracać ale jeszcze bardziej warto wyciągnąć naukę z tej lekcji.

Bo skoro nauczyliśmy się jednego, możemy też nauczyć się i przyzwyczaić do czegoś innego. Czegoś, co nam bardziej posłuży.

Jeśli chcesz zacząć tę nowa edukację, wróć do początku tekstu i popatrz na te trzy jakości, których zwykle najbardziej potrzebujemy:

bezpieczeństwa, akceptacji, miłości.

1. Wybierz na razie tylko jedną z nich.

2. I przypomnij sobie kiedy ta jakość (bezpieczeństwo, akceptacja, miłość) była obecna w Twoim życiu.

3. Potem pogrzeb w pamięci jeszcze trochę i przypomnij sobie kiedy to Ty dałaś - dałeś tę jakość innym.
Prawda, że potrafisz dać innym to, co takie ważne?

4. Skoro tak, pewnie możesz to dać także sobie, nie sądzisz?

5. Jeśli w tym miejscu przyznasz mi rację, jesteśmy na całkiem nowej ścieżce. Na niej pytamy sami siebie:

Co sama – sam mogę zrobić, żeby zadbać o swoją ważna potrzebę (bezpieczeństwa, miłości, akceptacji). Jak mogę dać sobie tę jakość samodzielnie, nie złoszcząc się na partnera, że nie robi tego za mnie.

Może to i na początku dziwna perspektywa, no ale jak Ci było ze starą? Nie najlepiej, prawda? To sprawdź nowa drogę. Wypisz trzy rzeczy, które przyjdą Ci do głowy, w ramach tego dawania sobie samodzielnie. Nie przejmuj się, jeśli wydadzą Ci się niemądre. Skoro przyszły do Twojej własnej głowy, na pewno maja dla Twojego życia sens.

Wypróbuj!

A jak chcesz, możesz do mnie o tym napisać.

Anna Mieszczanek

www.mediator.vel.pl

www.facebook.com/coachingdialogu

http://ksiegarnia.zwierciadlo.pl/78,jak-wychowac-szczesliwe-dzieci.html